środa, 20 maja 2015

Rozdział 6

,,Usiadłam na ziemi i wzięłam książkę do ręki. Maciej uklęknął obok, popatrzyłam na niego i skinęłam głową. Wzięłam głęboki oddech i odchyliłam okładkę."
 
 
Pierwsza strona była pusta, druga, trzecia i czwarta również. Dopiero kilka ostatnich było zapełnionych pajęczym pismem. Po przeczytaniu kilku wersów zmarszczyłam brwi, wydawały mi się dziwnie znajome:
W dwa lat dziesiątki nastaną te pory,
Gdy z nieba ogień wytryśnie.
Spełnią się wtedy pieśni Wernyhory.
Świat cały krwią się zachłyśnie.

   Polska powstanie ze świata pożogi,
Dwa orły padną rozbite,
Lecz długo jeszcze los jej jest złowrogi,
Marzenia ciągle niezdobyte.

Gdy w lat trzydzieści we łzach i rozterce
Trwać będą cierpienia ludu,
Na koniec przyjdzie jedno wielkie serce
I samo dokona cudu.

Gdy czarny orzeł znak krzyża splugawi,
Skrzydła rozłoży złowieszcze -
Dwa padną kraje, których nikt nie zbawi,
Siła przed prawem jest jeszcze.

Lecz czarny orzeł wejdzie na rozstaje,
Gdy oczy na wschód obróci,
Krzyżackie szerząc obyczaje,
Ze złamanym skrzydłem powróci.

Krzyż splugawi razem z młotem padnie.
Zaborcom nic nie zostanie.
Mazurska ziemia Polsce znów przypadnie,
A w Gdańsku port nasz powstanie.

W ciężkich zmaganiach z butą Teutona
Świat znowu krwią się zrumieni.
Gdy północ wschodem będzie zagrożona,
W poczwórną jedność się zmieni.

Lecz na zachodzie nikczemnie zdradzony
Przez swego wyzwoleńca
Złączon z kogutem dla lewka obrony
Na tron wprowadzi młodzieńca.

Złamana siła mącicieli świata
Tym razem na wieków wieki
Wyciągnie ręce brat do swego brata,
Wróg w kraj odejdzie daleki.


U wschodu słońca młot będzie złamany,
Pożarem step jest objęty.
Gdy orzeł z młotem zajmą cudze łany
Nad rzeką w pień jest wycięty.

Bitna Białoruś, bujne Zaporoże
Pod polskie dążą sztandary.
Sięga nasz orzeł aż po Czarne Morze,
Wracając na szlak swój prastary.

Witebsk, Odessa, Kijów i Czerkasy -
To Europy bastiony,
A barbarzyńca aż po wieczne czasy
Do Azji ujdzie strwożony.

Warszawa środkiem ustali się świata,
Lecz Polski trzy są stolice.
Dalekie błota porzuci Azjata,
A smok odnowi swe lice.

Niedźwiedź upadnie po drugiej wyprawie,
Dunaj w przepychu znów tonie,
A kiedy pokój nastąpi w Warszawie,
Trzech królów napoi w nim konie.

Trzy rzeki świata dadzą trzy korony
Pomazańcowi z Krakowa,
Cztery na krańcach sojusznicze strony
Przysięgi złożą słowa.

Węgier z Polakiem, gdy połączą dłonie,
Trzy kraje razem z Rumunią
Przy majestatu polskiego tronie
Wieczną połączą się unią.

A krymski Tatar, gdy dojdzie do rzeki,
Choć wiary swojej nie zmieni -
Polskę potężnej uprosi opieki
I wierny będzie tej ziemi.

Powstanie Polska od morza do morza.
Czekajcie na to pół wieku.
Chronić nas będzie zawsze łaska Boża,
Więc cierp i módl się człowieku.


Olśniło mnie, przecież to Przepowiednia z Tęgoborza! Kiedyś na lekcji, polonistka czytała nam to, jako ciekawostkę. Nawet gdzieś w domu, mieliśmy jej interpretację. Zerwałam się na nogi i pobiegłam do klapy w podłodze.
-Poczekaj chwilę!- Rzuciłam tylko do chłopaka i zeskoczyłam na dół. Chyba chciał zaprotestować, ale już mnie nie było.
Z łomotem zbiegłam po schodach, minęłam rodziców, złapałam kluczyki i ruszyłam do samochodu, w którym nadal tkwiły nierozpakowanie bagaże. Przekopałam się przez warstwę ubrań i otworzyłam pudło z książkami rodziców. Poradniki, słowniki, romanse, same nudy… o, jest!  Szybko przekartkowałam do miejsca, w którym powinno być o przepowiedni i… zatkało mnie. Strona była pusta. Nie było nawet śladu po tuszu drukarskim, który wcześniej się tam znajdował. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem i głupią nadzieją, że coś mi się przywidziało. Podniosłam głowę i zobaczyłam Macieja stojącego o krok przede mną. Wrzasnęłam odruchowo, ale szybko zatkałam usta dłonią.
-Nie strasz mnie tak więcej!
Chłopak zrobił skruszoną minę, ale wiedziałam, że jest poniekąd zadowolony z siebie.
-A mniejsza z tym, patrz, co się stało z książką…- dodałam.
-A nie pamiętasz nic, co było w niej napisane?-Zapytał
-Noo… Tyle tylko, że… to było wypowiedziane przed 1 wojną światową i… kilka pierwszych zwrotek się spełniło…- zamyśliłam się.
-Ta i teraz czas na kolejne… ,, Martwi wojownicy powrócą pod żywych chorągwie”Patrz. – Rzucił patrząc przez płot na ulicę. Kilku żołnierzy w mundurach podobnych do Maćkowego przechadzało się po jezdni. Na moich oczach, przez jednego z nich przejechał samochód, jakby go nie było. Koło bramki zmaterializował się następny i włączył się do oddziału. Tam i powrotem jeździły motory, ciężarówki i nikt nie zwracał uwagi na formujące się wojsko. To były duchy, które widziałam tylko ja. Odwróciłam się i pobiegłam w stronę domu.
    Siedziałam na strychu ze znalezioną książką w ręce i starałam się zrozumieć przepowiednie.
-Krzyż splugawi, razem z młotem padnie… Tu chyba chodziło o zakończenie zaborów… - mruczałam pod nosem.
-Wiesz, co mnie ciekawi? –Usłyszałam gdzieś za sobą głos Macieja.
-Hm?- Odwróciłam się w stronę chłopaka patrząc na niego pytająco.
-No, bo… skoro ci ludzie… mają walczyć w obronie kraju… to jak, skoro są duchami?
-Ty też nim jesteś.- Zauważyłam uprzejmie powracając do dokładnego studiowania każdego centymetra ,,dziennika”, bo jak inaczej można by nazwać ową książkę… Szczególnie zwróciła moją uwagę jedna ze stron, która była grubsza, niż pozostałe. Wzięłam cieniutką deseczkę, prawie, że grubości linijki, która leżała gdzieś w kącie, i rozdwoiłam róg papieru. Rozłożyła się na dwie dodatkowe kartki na których było napisanie tylko jedno, znajome zdanie.




No to mamy kolejny rozdział (mimo, że komentarzy było tylko 4 w tym 3 od znajomych) , ze specjalnym dedykiem dla moich Paróffek z konfy :) Chciałabym też zaznaczyć, że następny rozdział powinien się pojawić w niedzielę, a jeszcze następny... MOŻE w środę, wątpliwości mam z tego powodu, że w sobotę znów wyjeżdżam, a oprócz bloga, jakieś następne dwa tygodnie robię coś... :) nie zdradzę wam co, ale coś fajnego :) Jedyną podpowiedzią są fimiki, które Rembol 
zamieścił na swoim instagramie  :* 

5 komentarzy: